17.10.2011 11:53
Po co komu autostrady?
Autostrady. Wszyscy mówią tylko tym, że ich nie ma, o horrendalnych opłatach za istniejące, o buntujących się chińczykach. A ja wcale nie chcę autostrad. Szczerze, wolałbym iść na zakupy i lunch z Michałem Szpakiem niż być zmuszonym do jazdy autostradą motocyklem. Po pierwsze dlatego, że jest to skrajnie nudne. W czerwcu jechałem do Wrocławia A4, na domiar złego Yamahą XJ6 Diversion. Naprawdę, już film „Jak zostać królem” był o wiele ciekawszy i ekscytujący.
Czy aby na pewno? Oczywiście, że ciekawsze od „Jak zostać królem” jest patrzenie na regenerujący się naskórek, ale czy faktycznie na autostradach i drogach szybkiego ruchu można zasnąć? Moim zdaniem przepisy ruchu drogowego wchodzą tam na zupełnie inny poziom, a ustala je ten w mocniejszym pojeździe. Nie ma znaczenia, czy właśnie jedziesz turbodoładowaną, 500 konną Hayabusą i nazywasz się Ghost Rider. Zawsze, ale to zawsze znajdzie się ktoś w Oplu Insignia albo Skodzie Kombi, jedzący hotdoga i rozmawiający przez bluetooth ze swoją kochanką spod Poznania, kto będzie mrugał długimi aby oczyścić mu ścieżkę. Jak wygląda śniadanie takich ludzi? Wypijają szesnaście litrów kawy, wciągają nosem sproszkowaną Kate Moss, a potem smarują wnętrze swojej bielizny musztardą?
Jest pewien problem. Sytuacje kiedy jedziesz monumentalnie nudną drogą szybkiego ruchu i ktoś mruga ci długimi zaczynasz wykorzystywać jako okazję do zabawy. Z tego miejsca chciałbym wyraźnie wyklaryfikować, że ściganie się jest bardzo złe i nie wolno tego robić na publicznej drodze. Nawet jeśli akurat prowadzisz V-Maxa, a na siedzeniu pasażera w jadącym obok ciebie Mondeo siedzi spektakularnie piękna brunetka i się do ciebie uśmiecha. Nie wolno też np. podjechać obok wspomnianego Mondeo na światłach i zacząć palić gumy tak długo, aż ludzie włączą przeciwmgielne.
Fakt jednak jest taki, że autostrady, expresówki i drogi szybkiego ruchu wcale nie są fajne. Owszem, teoretycznie za ich pomocą można się gdzieś dostać szybciej. Chyba, że akurat komuś w Matizie odpadł kołpak i trzeba zamknąć jeden pas. Ja jednak o wiele bardziej od autostrady wolę dostać się do celu krętymi, wiejskimi drogami w środku pól. Furiackie Insignie tam nie jeżdżą, bo nie ma Orlenu, na którym można kupić sobie hotdoga.
Komentarze : 17
Panowie,rzuciliscie sie na posta sprzed 3 lat: ) gdyby ni autostrady te wasze boczne by sie zaraz pozapychaly
Część druga:
W pełni zgadzam się z Bandziorro. Ekspresówki są potrzebne żeby rozładować ruch na ulicach. Nie wszyscy jeżdżą tylko dla przyjemności.
Generalnie zgadzam się jedynie co do tego że boczne drogi są ciekawsze widokowo.
Ogólnie się zgadzam, mam tylko jedno ale:
Proponuje nie zamulać na lewym pasie to i od razu furiatów mniej się znajdzie na drogach. Chcesz się wlec? Rób to prawym pasem, nikt tego nikomu nie broni albo właśnie tymi bocznymi drogami. Wyprzedzasz? Rób to szybciej niż 10 km/h więcej od pojazdu wyprzedzanego. Nie bój się, wbrew obawom Twój silnik lubi także wysokie obroty. Boli Cię nadgarstek i nie możesz odkręcić mocniej manetki? Patrz w lusterka(!) i zobacz czy nikogo nie blokujesz, w razie potrzeby ustąp miejsca szybszemu. Złote zasady lewego pasa. Gdy się do nich zastosujesz gwarantuje Ci że nagle furiaci przestaną istnieć. Sam się do nich stosuję i jakoś nie mam problemu że mi insygnia na lewym pasie świeci długimi:) Pozdrawia użytkownik DRZ 400 który korzysta także z dróg ekspresowych jak i szutrostrad.
Autostrady uwielbiaja tzw "mistrzowie prostej"...
A ja tam chcę jak najwięcej autostrad bo dzięki nim mniej puszek będzie się włóczyć po winklach bocznych dróg. Choć z tekstu wynika, że tam gdzie jeździ Boczo jest chyba nakaz korzystania z A. No to sorry Winetou, pora przeprowadzić się w góry :)
Ja do Mławy z Warszawy wolę jeżdzić bocznymi drogami, bo ciekawiej i ludzi ciekawych można spotkać... Z Wawy do Międzyrzeca też przez Łuków jeżdżę, bo nie jest tak nudno jak na E30.
Boczo: W teorii tak, w praktyce, na odcinku o ktorym mowa -trasa "bokami" wymaga posiadania Monster Trucka, bo w dziury w podmytej krawedzi jezdni mozna wsadzic noge do polowy łydki.
O ile slalomem omijasz na tym odcinku wszelkie mo żliwe dziury, człapiąc 20km/h wężykując wyłożyć się na żwirze.
A gdy już trafisz na kawałek równego asfaltu -możesz zostać zdjęty przez pijanego rolnika, za pomocą przerdzewiałego traktora, kombajnu czy po prostu wyłozyć się na zakręcie na rozrzuconym oborniku.
Nie do końca można się zgodzić :D Spotykałem na takich wiejskich drogach i furiackie Insygnie i nie mniej furiackie za to dużo bardziej zdezelowane BringMeWomen.
Faktem którego nie da się ukryć za to jest, że było ich dużo mniej niż na drogach szybkiego ruchu.
Dwa razy w tym roku wizytowałem (puszką co prawda) lotnisko pobliskie jako szofer i to co widziałem jak wracałem w środku dnia jeżyło włos na głowie... dokąd ci ludzie tak zapi***alają to ja nie wiem i nie kumam... za to wyraźnie czuć w ich jeździe tzw. szał drogowy...
Wpis fajnie napisany, jeden czytelnik więcej ! ;)
Jest tylko 1 rzecz która mnie wkurza w riderblogu/ach - brak RSS !
eee Boczo, zajebiście :))))))) nareszcie bedzie co poczytac na riderblog :D
Bandziorro, mam rozwiązanie :) Olej wszystko i jedź bokiem, wiochami, polami, lasami. Drogi tam są zaskakująco dobre jakościowo i o wiele ciekawsze, a różnica w czasie przybycia może wynieść 5-10 min.
Dodam, ze kretynów można spotkać nie tylko na ekspresówkach i autostradach.
Boczo, skąd dojeżdzasz do pracy? Bo ja spod Błonia i powiem Ci, że brak ekspresówki w tamym obszarze powoduje wszechobecną frustrację kierowców -będącą w prostej linii przyczyną piractwa. Dzięki takiej a nie innej konstrukcji drogi, naszpikowanej wysepkami, przejsciami dla pieszych, skrzyzowaniami ze swiatlami i bez, obszarami wyłaczonymi z ruchu, masą traktorów, kombajnów i kawalkadami ciężarówek w obie strony -jazda przepisowa na odcinku 25km kończy się po ok. 80 MINUTACH!
Alternatywą jest jazda po bandzie, z ryzykiem utraty prawa jazdy w połowie drogi, nawet przy wcześniejszym braku punktów karnych, badz ryzykiem utraty zycia!
Droga ta to niekonczacy sie koszmar. Trafi sie jeden zawalidroga i masz gotowe 2km korka. Wyprzedzanie w takich warunkach przypomina grę w rosyjską ruletkę. Proponuję pokonać tę trasę w okolicach godziny 16:30 w piątek, jadąc od S8 w kierunku Błonia, najlepiej samochodem o mocy < niz 80KM. Ciekawę, czy nadal będziesz wypisywać eseje na temat nudności ekspresówek.
Bez urazy.
Dobry dobry...z małym wyjątkiem.....Wrrrrrr.................jeżdżę Skodą kombi (choć mój znajomy woli określenie - "osranym ptakiem" ale nie jadam w niej nagminnie hotdogów, nie rozmawiam z kochanką...ani nawet z kochankiem, nie mrugam bez powodu:-) i zawsze z przyjemnością ustępuję motocyklistom, dopełniając czynności szerokim uśmiechem zdradzającym wiele -do nich- sympatii...(wrrr stereotypy:-))
będę tu częstym gościem :)
Boczo na rajderblogu. Wysoko postawiona poprzeczka, oj wysoko. Dobry wpis i nadal w typowo luzackim stylu. LEWA!
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (6)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)